Zaginiony
w Pustynnej Burzy. Ostatnia misja Spike'a Speichera
Maciej
Koziński
10
stycznia 2001 roku sekretarz Marynarki Wojennej USA Richard Danzig
zmienił status zestrzelonego pierwszej nocy Pustynnej Burzy komandora
podporucznika Michaela Scotta "Spike'a" Speichera z
"Zabity" (Killed In Action) na "Zaginiony"
(Missing In Action). Tym bezprecedensowym posunięciem po dziesięciu
latach od zdarzenia US Navy przyznała, że komandor Speicher być może
nie był pierwszą śmiertelną ofiarą działań wojennych przeciwko
Irakowi.
Trzydziestotrzyletni
komandor podporucznik Michael Scott Speicher, pilot eskadry VFA-81
Sunliners, żonaty, ojciec dwójki małych wówczas dzieci,
został zestrzelony 17 stycznia 1991r. w trakcie pierwszej nocy
operacji Pustynna Burza. Marynarka Wojenna USA uznała go za zabitego,
chociaż żaden z pilotów nie widział dokładnie momentu
zestrzelenia jego myśliwca F/A-18, zaś wojska zwycięskiej koalicji
nie dotarły do wraku samolotu ani szczątków pilota
bezpośrednio po zakończeniu działań wojennych.
Dlaczego zatem w ogóle uznano, iż zginął w walce? Dlaczego nie
ma dowodów jego śmierci? Skąd wzięły się wątpliwości? Czy
Speichera nie można było uratować?
Spośród półtora tysiąca samolotów bojowych
biorących udział w Pustynnej Burzy około 450 rozlokowanych było na
lotniskowcach krążących po wodach Oceanu Indyjskiego oraz mórz
Czerwonego i Śródziemnego. USS Saratoga ze swoją grupą bojową
i skrzydłem lotniczym znajdował się na Morzu Czerwonym. W pierwszym
nalocie Pustynnej Burzy, w nocy z 16 na 17 stycznia 1991r., miało
wziąć udział aż 40 maszyn z bazujących na "Sarze" F-14,
A-6E i F/A-18C. Wyposażonym w "Hornety" eskadrom VFA-81
Sunliners i VFA-83 Rampagers planiści przydzielili zadanie zwalczania
obrony przeciwlotniczej wokół Bagdadu w ataku skoordynowanym z
przylotem pocisków manewrujących Tomahawk. Do tego zadania
każdy z Hornetów zabrał na pokład trzy przeciwradiolokacyjne
pociski rakietowe HARM do zwalczania radarów kierowania ogniem
stanowisk rakiet ziemia-powietrze.
Scott Speicher - jeden z czołowych pilotów grupy lotniczej
"Saratogi" - nie był pierwotnie wyznaczony do pierwszej w
tej wojnie misji. Miał pozostać w pogotowiu na pokładzie "Sary"
jako rezerwa, na wypadek awarii i powrotu jednego z Hornetów.
Lubiany przez kolegów, odważny pilot, zdołał jednak przekonać
dowódcę VFA-81 i całej wyprawy - Michaela "Spocka"
Andersona - do swojego udziału w nalocie.
Od późnego popołudnia 16 stycznia piloci znali szczegóły
zadania i planowali szczegółowo jego wykonanie. Start miał
nastąpić po północy, powrót nad ranem. Załogi przeszły
na pokład startowy około 1:00 czasu lokalnego. Speicher i jego
współlokator z kajuty, Tony Lee Albano byli przekonani, że
obaj bezpiecznie powrócą na pokład "Saratogi".
Około 1:30 z pokładu "Saratogi" w trzydziestosekundowych
odstępach wzbiło się w powietrze 40 maszyn pierwszej fali ataku.
Speicher wystartował o 1:36. Droga do celu liczyła ponad 1000
kilometrów nad terytorium Arabii Saudyjskiej i Iraku, stąd
pilotów niezbyt "długodystansowych" Hornetów
czekało aż dwukrotne uzupełnianie paliwa w powietrzu - w drodze do
celu i powrotnej. Specyficzne dla tej misji było również to,
iż działania maszyn Marynarki koordynował nie pokładowy samolot
wczesnego ostrzegania E-2C Hawkeye, ale należący do Sił Powietrznych
E-3 Sentry. Piloci lecieli z zachowaniem ciszy radiowej - zarówno
po to, aby utrudnić wykrycie wyprawy Irakijczykom, ale również
po to, by nie powiększać zamieszania - obok ich grupy w powietrzu
były setki innych samolotów sprzymierzonych.
Po rozstaniu z tankowcem Hornety przekroczyły saudyjsko-iracką
granicę lecąc na wysokości 7500-9000 m (25000-30000 stóp)
lecąc z szybkością przyrządową 690 mil na godzinę. Tu napotkały
pierwszy ostrzał artyleryjski, wzmagający się w miarę zbliżania do
Bagdadu. Ogień zmusił Roberta E. Stumpfa - dowódcę VFA-83 - do
gwałtownych uników. Stumf - weteran operacji przeciwko Libii -
był przytłoczony tym, co ujrzał. Wyglądało na to, że urządzenia
ostrzegające przed nieprzyjacielskimi radarami, zarówno ekran,
jak i dźwięki w słuchawkach, oszalały - tak gęsta była iracka obrona
przeciwlotnicza. Inny pilot Horneta - Barry "Skull" Hull z
VFA-81 - wyłączył po prostu "karuzelę" ze względu na jej
wycie nie do zniesienia i zaczął rozglądać się wokół
poszukując nieprzyjacielskich rakiet. Hull przeżył chwile grozy - oto
operator z AWACS-a przekazał informację o wykryciu wyrzutni rakiet
powietrze-ziemia SA-6. Porównawszy podane położenie wyrzutni z
własnym skonstatował, że obie pozycje niemal się nakładają.... Miał
szczęście - nie został ostrzelany.
Piloci Hornetów ujrzeli w trudnej do określenia odległości
dziwną, pulsująca poświatę. Niektórzy - jak Hull - uznali, że
jest to zorza polarna. Nie mogli wtedy jeszcze wiedzieć, że tak
wyglądało niebo nad Bagdadem, wypełnione ogniem artylerii
przeciwlotniczej.
"Hornety"
zbliżały się do celu, gdy Anderson złamał ciszę radiową. Zameldował o
szybkim zbliżaniu się od czoła niezidentyfikowanego samolotu i
poprosił kontrolera z latającego stanowiska dowodzenia o
zidentyfikowanie. Reguły użycia broni na tę noc były ograniczone: nie
wolno było strzelać do nierozpoznanych obiektów. W panującym
nad Irakiem tłoku zabłąkać się mogły maszyny uszkodzone, z
niedziałającymi nadajnikami czy transponderami IFF. AWACS nie
zidentyfikował celu jako wrogi pomimo kilkukrotnych nalegań
Andersona. Według późniejszych relacji niektórych
pilotów, Anderson poinformował AWACS, że cel to iracki MiG-25.
Nie otworzył jednak ognia, mimo, iż obiekt znalazł się w zasięgu
rakiet. Inni piloci przygotowali się do otwarcia ognia, jednak cel
zrobił zwrot i oddalił się w prawo od Hornetów. Załogi
lecących w pobliżu A-6 widziały płomienie wylotowe silników
intruza. Anderson zameldował, że cel wyszedł z zasięgu jego ognia.
Chwilę potem piloci Hornetów ujrzeli jasny błysk eksplozji po
swojej prawej stronie. Lecący najbliżej Dave Renaud z eskadry VFA-83
ocenił odległość od miejsca wybuchu na 5 do 10 mil. Śledził też
jasny, migoczący ognik - pozostałość po eksplozji - aż do zetknięcia
z ziemią. Renaud nie odnotował miejsca zdarzenia ani nie powiadomił
AWACS-a o zdarzeniu. Był przekonany, że osłaniające nalot F-15
zestrzeliły nierozpoznany samolot. Swoje spostrzeżenia wypowiedział
do magnetofonu. Pozostałe załogi nie przywiązały większej wagi do
zdarzenia.
Samoloty z "Saratogi" wykonały zadanie - odpaliły pociski
HARM w stronę wykrytych radarów kierowania ogniem. Irackie
wyrzutnie rakiet ziemia-powietrze odpowiedziały ogniem, na szczęście
dla załóg alianckich maszyn bez skutku. Piloci skierowali
samoloty w kierunku granicy, w kierunku specjalnego korytarza
przeznaczonego dla powracających maszyn alianckich. W pobliżu granicy
powracające załogi kolejno meldowały się u kontrolera z AWACS-a.
Scott Speicher powinien zgłosić się przed Tonym Albano, nie
zameldował się jednak. Anderson zlecił Albano wywoływanie Speichera
przez radio. Po nieudanych próbach na kilku częstotliwościach
Albano zwrócił się do Hulla o pomoc. Bez rezultatu. Albano
powiadomił "Spocka" o fiasku.
Żaden z pilotów, którzy powrócili na pokład
"Saratogi" nie wiedział nic pewnego o losie Speichera. Nikt
nie dopuszczał myśli, że Speicher mógł zginąć. Początkowo
przypuszczano, iż z powodu awarii lub uszkodzeń wylądował na jednym z
przygranicznych lotnisk. Dave Renaud był wstrząśnięty konstatacją, iż
to on właśnie był tym, który najlepiej widział eksplozję. W
świetle zaginięcia Speichera był najbliższym świadkiem tragedii. W
zeznaniach po locie opisał oficerowi wywiadu wielkość wybuchu i
opadającą kulę ognia. Opis wydarzenia uzupełnił komentarzem: "Nie
wygląda na to, by można przeżyć taki wybuch".
Oficer
wywiadu odesłał Renauda do Michaela Andersona. Na podstawie taśmy
magnetofonowej i rejestratora lotu z Horneta Renauda Anderson ustalił
z dość dużą precyzją miejsce zestrzelenia Speichera - około 150 mil
na południowy zachód od Bagdadu. Wprawdzie Renaud nie
widział spadochronu, a i Speicher nie skontaktował się przez radio z
siłami alianckimi. Jednak piloci VFA-81 otrzymali właśnie nowe
osobiste radiostacje Motoroli, które nie mieściły się w
kieszeniach kombinezonów lotniczych. Speicher mógł
zgubić radiostację przy katapultowaniu. Z tym większym zdumieniem
piloci przyjęli oświadczenie wydane przez Sekretarza Obrony Dicka
Cheneya i Szefa Kolegium Połączonych Sztabów Colina Powella
wygłoszone na briefingu zaledwie 12 godzin po zdarzeniu. Ogłaszając
Speichera zabitym w akcji oficjele musieli mieć mocne dowody jego
śmierci w postaci zwłok. W przypadku schwytania pilota przez
przeciwnika uznanie go za zabitego mogło doprowadzić go do uwięzienia
lub śmierci w niewoli. Pikanterii całemu zdarzeniu dodaje fakt, że
Cheney i Powell oznajmili o utracie F/A-18 zanim żona Speichera -
Joanne - została powiadomiona o zaginięciu męża. Zaginięciu - bo mimo
ogłoszenia przez Cheneya i Powella śmierci pilota Marynarka nie
uznała go za zabitego.
Dwa
tygodnie później dowódca "Saratogi" i "Spock"
Anderson zapewnili Joanne Speicher, że wszystkie możliwe środki i
siły zostały uruchomione dla odnalezienia Spike'a lub jego szczątków.
Nie było to jednak zgodne z prawdą - siły Combat SAR nie
zostały wysłane na poszukiwanie Speichera. Dowodzący operacjami CSAR
pułkownik US Army Jesse Johnson ustalił restrykcyjne reguły
podejmowania działań. Wymagane było nawiązanie kontaktu radiowego z
pilotem, ustalenie miejsca jego pobytu i oszacowanie ryzyka przed
wysłaniem misji ratunkowej na teren Iraku. W wyniku stosowani tych
reguł tylko do siedmiu z 35 zestrzelonych załóg wysłano misje
CSAR i wydobyto z nieprzyjacielskiego terytorium trzech pilotów.
CSAR nigdy nie poszukiwał Speichera, którego przypadek nie
spełniał zaostrzonych kryteriów.
Nadzieje
na odnalezienie Speichera żywego rozbudzone zostały na nowo po
zakończeniu działań wojennych. 7 marca 1991 roku Tony Lee Albano
wysłany na miejsce repatriacji jeńców alianckich nie znalazł
go jednak wśród 21 repatriowanych. Nie upomniano się o niego,
mimo, iż zgłosił się świadek - oficer kuwejckiej tajnej policji
również do niedawna przetrzymywany przez Irakijczyków -
twierdzący, że spotkał amerykańskiego pilota w szpitalu w
Al-Nasiriyah.
Kilka tygodni po wymianie jeńców Irak dostarczył
Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi szczątki ludzkie. Według Iraku
były to szczątki pilota o imieniu "Mickel". Badanie DNA
przeprowadzone przez dra Victora Weedna w Dover Air Force Base i
niezależnie w innym laboratorium wykazały, że nie są to szczątki
Speichera.
W maju 1991 roku Sekretarz Marynarki oświadczył, że nie ma dowodów
na to, że Speicher przeżył zestrzelenie. 7 maja US Navy wszczęła
oficjalną procedurę uznania Speichera za zabitego w akcji. Zaskoczyło
to dra Weedna, który wiedział, że nie ma dowodów
śmierci pilota. Joanne Speicher, przekonana o tym, że wszystkie
możliwości wyjaśnienia losu Scotta zostały wyczerpane
22 maja w bazie lotniczej Marynarki Cecil Field na Florydzie odbyła
się ceremonia żałobna. Tego dnia komandor podporucznik Michael S.
Speicher został oficjalnie uznany za zabitego w akcji, z
zastrzeżeniem, że ciała nie odnaleziono (Killed In Action/Body Not
Recovered - KIA/BNR). Jego symboliczny nagrobek utworzono na
cmentarzu Arlington. Według raportu CIA przyczyną utraty samolotu i
pilota było trafienie irackim pociskiem ziemia-powietrze. Ocena
Departamentu Obrony była inna - F/A-18 został zestrzelony przez
MiG-25, pod uwag brano też kolizję z irackim myśliwcem. Wspólne
było jedno - samolot Speichera został całkowicie zniszczony w
powietrzu.
Sprawa Speichera została oficjalnie zamknięta. Jednak dwa lata
później - w 1993 roku - pojawiły się szczątki - co prawda nie
pilota, lecz samolotu, nie w laboratoriach, lecz na czarnych rynkach
Bliskiego Wschodu. Można było tam nabyć części F/A-18 rozbitego na
irackiej pustyni, jak ustalił wywiad. Nieco później niewielka
grupa wojskowych z Kataru przebywająca na polowaniu w Iraku dotarła
do szczątków Horneta, sfotografowała miejsce katastrofy i
przywiozła części z numerem seryjnym samolotu - 163470. Był to
Hornet, którym w swój ostatni lot wyleciał Michael
Speicher.
Z kręgów wywiadowczych informacje na temat wraku przedostały
się w końcu 1993 roku do Departamentu Obrony. Eksperci lotniczy
Marynarki, w tym Albert "Buddy" Harris, były pilot,
stwierdzili na podstawie fotografii wraku wykonane przez katarskich
wojskowych, jak również przez amerykańskiego satelitę
wywiadowczego, iż Speicher mógł się katapultować! Świadczyły o
tym odrzucona owiewka, oddalony od wraku kształt przypominający fotel
wyrzucany oraz sąsiadujący z nim obiekt wykonany ludzką ręką.
Dalsze
śledztwo Harrisa przyniosło zaskakujące efekty. Poruszył on m. in
kwestię Emergency Locator Trasmitter - niewielkiego nadajnika
umożliwiającego zlokalizowanie zestrzelonego pilota. W toku
poszukiwań Speichera nie natrafiono na sygnał takiego nadajnika,
aczkolwiek wielu pilotów życzyło sobie odłączenie nadajnika do
lotów nad irackim terytorium, aby utrudnić wykrycie samolotu.
Informacje, jakie uzyskał Harris od byłych pilotów eskadry
"Sunliners" wprowadziły go w błąd. Skorygował je dopiero
oficer techniczny eskadry - ELT Speichera był wyłączony. Ta arcyważna
informacja nie dotarła do dowództwa CSAR. Wyłączony ELT i
zgubiona prawdopodobnie osobista radiostacja odbierały Speicherowi -
jeśli przeżył - możliwość nadania jakiegokolwiek sygnału radiowego do
sił alianckich. Zaś niekompletna informacja posiadana przez CSAR
mogła wpłynąć na ocenę szans dotarcia do Speichera i w konsekwencji
brak akcji poszukiwawczej z ich strony.
Wobec tych informacji Departament Obrony podjął działania. Postawiono
w stan gotowości machinę wojenną - 5 lipca 1994 roku Komitet Szefów
Połączonych Sztabów zlecił Połączonemu Dowództwu
Operacji Specjalnych (JSOC) w Fort Bragg (Połnocna Karolina)
przygotowanie misji rozpoznania wraku przez oddział komandosów
i ekspertów badania wypadków lotniczych. JSOC ocenił
możliwość dotarcia z saudyjskiego przygranicznego miasta Ar ar do
odległego o 100 mil miejsca katastrofy śmigłowcami MH-6 i przećwiczył
misję w Teksasie. Okazało się, że możliwe jest dotarcie do wraku w
ciągu godziny, przebadanie i powrót przed świtem.
Drugą
rozważaną opcją było skierowanie do władz irackich oficjalną drogą
poprzez Międzynarodowy Czerwony Krzyż prośby o możliwość zbadania
wraku. Opcje te były rozważane 23 grudnia 1994 roku na zebraniu z
udziałem Sekretarza Obrony Williama Perry'ego, szefa Kolegium
Połączonych Sztabów, gen. Johna Shalikashvili i Tima
Conolly'ego, byłego rangera, który przesłuchiwał pułkownika
kuwejckich sił bezpieczeństwa. Conolly argumentował za
wysłaniem sił specjalnych na miejsce katastrofy. Obawiał się, że
Irakijczycy usuną istotne dowody z wraku, zwłaszcza ostrzeżeni
oficjalną prośbą. Shalikashvili był przeciw. W toku bardzo
emocjonalnej argumentacji i w świetle klęski oddziałów
specjalnych rok wcześniej w Somalii to właśnie on zdołał przekonać
Perry'ego, który miesiąc później zdecydował o wyborze
drogi dyplomatycznej.
1 marca 1995 roku Saddam Husajn wyraził zgodę na przyjazd grupy
inspekcyjnej. Jednocześnie Irak z "powodów
biurokratycznych" opóźniał misję. W rezultacie dotarła
ona do wraku 10 grudnia 1995 roku. I choć współrzędne miejsca
katastrofy zostały przekazane władzom irackim zaledwie dzień
wcześniej, inspektorzy zastali tam Beduinów, którzy
wskazywali przybyszom położenie Horneta.
Eksperci zastali F/A-18 leżącego nieco na lewym boku. Wrak był
względnie kompletny, w dobrym stanie, np. silniki nie nosiły śladów
uszkodzeń typowych dla walki, tj. przestrzelin czy dziur po
odłamkach. Większość części leżała w kręgu o średnicy około 18
metrów, a więc rozmiarach Horneta. Brakowało owiewki. Samolot
nie uległ zniszczeniu w powietrzu, lecz - jak stwierdzili inspektorzy
- wpadł w płaski korkociąg i tak sspadł aż do ziemi. Bliższe oględziny
pozwoliły na stwierdzenie, że wrak został przeszukany i
"wyczyszczony" przez fachowców w okresie ostatniego
miesiąca. Intruzi usunęli m. in. komputer pokładowy. Ekipa pozostała
w pobliżu wraku do 15 grudnia. W tym czasie na północ od wraku
odnalazła owiewkę, zaś na południe od szczątków Horneta
znaleziono jeden z pocisków HARM.
Kilka mil na północ od miejsca katastrofy ekipa dochodzeniowa
odnalazła szczątki kombinezonu lotniczego, odbarwionego od
standardowego oliwkowego koloru do żółtozielonego, resztki
uprzęży spadochronu, skafandra przeciwprzeciążeniowego prze oraz
zestawu ratowniczego: tratwy, częściowo zużytych flar sygnałowych
oraz pocisku kalibru 20 mm. Nie znaleziono jednak jakichkolwiek
szczątków ludzkich ani fotela wyrzucanego. Wśród
szczątków ekipa odnalazła rejestrator parametrów lotu.
Po powrocie misji rozpoczęto badanie znaleziska. Tony Albano
rozpoznał kombinezon jako identyczny z tym, który miał na
sobie Speicher feralnej nocy, zarówno rozmiarem, jak i
rozmieszczeniem miejsc na oznaczenia dywizjonu i oznakę tysiąca
godzin wylatanych na F/A-18. 15 lutego 1996 roku odtworzono
ostatecznie zapis lotu Speichera z odzyskanego rejestratora. Speicher
wystartował z "Saratogi" o 1:36 w nocy. Zaledwie 7 minut
później o 1:43 awarię miał komputer odpowiedzialny za obsługę
pocisków przeciwradarowych HARM. Nie wiadomo ile z trzech
rakiet stało się bezużytecznych. Około dwóch godzin później,
już w pobliżu celu, wystąpiła awaria urządzenia ALR-67 ostrzegającego
o opromieniowaniu radarem. Na podstawie zapisu nie można stwierdzić,
jak poważna była to awaria i czy uszkodzenie całkowicie odebrało
możliwość ostrzeżenia pilota o zagrożeniu. O 3:49 Speicher wyłączył
autopilota. Siedemnaście sekund później Hornet został
trafiony. Według odtajnionych części raportu wywiadu po misji, w
momencie trafienia myśliwiec leciał z prędkością 0.92 Macha (540
węzłów) na wysokości 28000 stóp (ok. 8500 m). Trafienie
zepchnęło go z kursu o 50 do 60 stopni z przeciążeniem 6g. Jeszcze
przed zrzuceniem owiewki nastąpiła utrata mocy silników.
Wnioski
ekspertów były następujące: Speicher nie został zabity w
momencie trafienia. Zainicjował sekwencję katapultowania, zrzucił
owiewkę i prawdopodobnie katapultował. Szanse przeżycia
katapultowania z F/A-18 statystycznie wynoszą 90 procent, przy czym
70 procent z ocalonych odnosi obrażenia. W przypadku trafienia są to
oparzenia drugiego stopnia odsłoniętych części ciała na skutek
płomienia wybuchu. Ze stanu szczątków kombinezonu lotniczego
wywnioskowano, że Speicher nie spadł na ziemię w kokpicie
zestrzelonej maszyny. Konkluzja raportu jest następująca: Speicher
albo się katapultował, przeżył i został schwytany, albo jego szczątki
zostały przejęte przez Irakijczyków, którzy
spreparowali ślady, by zmylić ekipę dochodzeniową. Oględziny wraku i
miejsca katastrofy nie dostarczyły jednak dowodów na
rozstrzygnięcie: czy Speicher zginął czy żyje i jest przetrzymywany.
Marynarka nie zmieniła kategorii Speichera KIA/BNR, zaś działania
poszukiwawcze ograniczyły się do zbierania informacji.
|
Pojawiające się sporadycznie nowe informacje o losach Scotta
Speichera zazwyczaj prowadziły donikąd, lecz wszystkie były
skrupulatnie sprawdzane. Tak było z pistoletem Colt .45, który
otrzymał od Irakijczyków pewien Kanadyjczyk. Colt miał
pochodzić od amerykańskiego pilota. Harris sprawdził, iż Scott
Speicher nie miał takiego pistoletu.
Sprawa Speichera odżyła w grudniu 1997 roku za sprawą
republikańskiego senatora Roberta Smitha z New Hampshire. Poruszył on
Pentagon, CIA i komisje senackie, co prawda bez natychmiastowego
skutku. Działania Smitha przygotowały jednak grunt pod wydarzenia z
przełomu wieków. Do zmiany statusu Scotta Speichera potrzeba
było nie tylko determinacji oficjeli.
Na początku 1999 roku w ręce wywiadu dostał się zbieg z Iraku, który
twierdził, że na początku wojny przewoził amerykańskiego pilota z
jednego z prowincjonalnych miast do Bagdadu. Pilot był w dobrym
stanie, lekko ranny, ubrany był w kombinezon lotniczy. Spośród
przedstawionych zdjęć zbieg wskazał na zdjęcie Speichera. Poddano go
szeregowi testów, m. in. na wykrywaczu kłamstw, kuszono
nagrodą, jaka miała być za odnalezienie innego, rzekomo zaginionego
lotnika. Irakijczyk przeszedł te testy bez zarzutu i został uznany za
wiarygodne źródło informacji. Na pytanie czy Speicher może
rzeczywiście być tak długo przetrzymywany pośredniej odpowiedzi
dostarczyli sami Irakijczycy. W kwietniu 1998 roku uwolnili Hosseina
Lasgari, irańskiego pilota wziętego przez Irak do niewoli we wrześniu
1980 roku.
W tej sytuacji senator Smith ponowił swoje wysiłki na rzecz uznania
Speichera za zaginionego w akcji. Wsparli go "Buddy" Harris
i Joanne Speicher, która po uznaniu Michaela za zabitego
wyszła za mąż za Harrisa. Sekretarz Marynarki Richard Danzig obawiał
się przekwalifikowania Speichera - jeśli żyje może zostać zabity.
Harrisowi udało się przekonać Danziga. Ogłosił on zmianę statusu na
"Missing In Action" 11 stycznia 2001 roku, tuż po
podpisaniu stosownego dokumentu przez prezydenta Clintona.
W 2001 roku kolejny iracki zbieg podał zachodnim wywiadom informacje
o amerykańskim pilocie przetrzymywanym w Bagdadzie. Według niego był
on przetrzymywany najpierw w kwaterze głównej irackiego
wywiadu, zbombardowanej w 1993 roku przez amerykańskie samoloty w
odwecie za przygotowywaną próbę zamachu na prezydenta Busha.
Zaś po 11 września jeniec miał zostać - według zbiega - ł
przeniesiony do jednej z baz wojskowych w trosce o jego
bezpieczeństwo w razie kolejnych amerykańskich nalotów na
Irak.
Nadzieje na wyjaśnienie losu Speichera spełzły na niczym. Pilota nie
odnaleziono. Po zdobyciu Bagdadu w kwietniu br. grupa poszukiwawcza
złożona z pracowników CIA i DIA odkryła inicjały “MSS”
na ścianie bagdadzkiego więzienia Hakmiyah. Ostatni, utajniony raport
Pentagonu poddaje w wątpliwość wiarygodność twierdzeń irackiego
zbiega przesłuchiwanego w 1999 roku. Zespół wywiadu zajmujący
się wyjaśnianiem losu Speichera i innych “zaginionych w akcji”
nie natrafił na żadne ślady poza inicjałami. W dokumentach irackich
przechwyconych przez wojska amerykańskie są dwie wzmianki o
Speicherze. Jedna wspomina katapultowaniu się pilota, nie podaje jednak żadnych dalszych informacji co do jego losu.. Nadzieję na odnalezienie Speichera żywego wzmaga znaleziony w lipcu 2003 roku przez wojska amerykańskie dokument datowany na styczeń 2003 roku. Jest to podobno lista przetrzymywanych w Iraku więźniów. W sprawie Speichera był przesłuchiwany były bliski współpracownika Saddama Husajna, generał Abid Hamid Mahmud Al-Tikriti (as karo w słynnej talii). Rezultaty jego przesłuchania nie są jednak publicznie znane. Według najnowszych ocen zespołu CIA/DIA badającego sprawę Speichera znalezione w 2003 roku w Iraku dokumenty są jednak dobrze spreparowanymi falsyfikatami. W początku stycznia 2004 roku ekipy poszukiwawcze powróciły na miejsce katastrofy myśliwca Speichera.
Czy
Michael Scott Speicher mógł uniknąć zaginięcia na irackiej
pustyni? Czy można było uratować go przed niewolą? Kto jest winien
braku definitywnego rozstrzygnięcia problemu Speichera od prawie
dwunastu lat? Bob Stumpf, ówczesny dowódca VFA-83,
twierdzi, że brak działań i przedwczesne ogłoszenie Speichera zabitym
może być próbą ukrycia błędów popełnionych tamtej
fatalnej nocy. Zalicza do nich restrykcyjne zasady otwierania ognia
oraz brak identyfikacji samolotu przeciwnika przez powietrzne
stanowisko dowodzenia E-3 AWACS. Czy tragedia Speichera miała miejsce
na skutek złego współdziałania AWACS-a USAF i załóg
Marynarki i czy próbowano to ukryć przed opinią publiczną i
żołnierzami rozpoczynającymi dopiero wojnę? Trudno jednoznacznie
stwierdzić. Dla Stumpfa i kolegów Speichera ze skrzydła
lotniczego "Saratogi" lot na kolejne zadanie był trudnym
przeżyciem. W toku "Pustynnej Burzy" jeszcze trzy maszyny z
"Sary" nie powróciły na pokład. Sprawa AWACS i
możliwości otwierania ognia ma kapitalne znaczenie, jeśli przyjąć, że
"Spike'a" zestrzelił myśliwiec a, zdaniem Stumpfa, jest to
prawdopodobne. Stumpf powołuje się na raport wywiadu nie wskazujący
na obecność w rejonie zestrzelenia wyrzutni rakiet ziemia-powietrze
zdolnych zestrzelić samolot lecący na wysokości ponad ośmiu
kilometrów. Obecności takich wyrzutni całkowicie się nie da,
zważywszy na obecność w irackim arsenale mobilnych SA-6, z którymi
zetknął się Barry Hull, jednak uzasadnienie dla ich bytności w
pustynnym terenie jest nikłe.
Zestrzelenie
przez myśliwiec dawało Speicherowi większe szanse przeżycia - głowice
rakiet powietrze-powietrze są mniejsze od głowic dużych pocisków
ziemia-powietrze, zdolnych do zwalczania celów na dużych
wysokościach. Utrata Speichera jest przypisywana nieznanemu
myśliwcowi - prawdopodobnie MiGowi-25 - który nadleciał od
czoła amerykańskiej formacji. Samoloty te sprawiają nawet w ostatnim
czasie sporo problemów amerykańskim i brytyjskim myśliwcom
pilnującym strefy zakazu lotów. Irakijczycy nauczyli się
wykorzystywać ich główny walor taktyczny - prędkość - czyniąc
je trudnymi do zestrzelenia (F-14 użyły niedawno po raz pierwszy w
historii pocisków AIM-54 Phoenix przeciwko MiGom-25 w strefie
zakazu lotów - bezskutecznie). Podobno na Foxbatach lata elita
irackich pilotów. Bob Stumpf wysunął podobno hipotezę, że pilotem irackiego Foxbata był w rzeczywistości Rosjanin szkolący irackich pilotów.
Pojedynczy iracki Foxbat mógł skutecznie zaatakować
amerykańskie samoloty pod warunkiem niemożności zidentyfikowania.
Jeśli nie użył radaru, możliwości identyfikacji były niewielkie. W
podejściu do celu iracki myśliwiec nie musiał posługiwać się radarem
- a jeśli tak, to na krótko, do ośświetlenia celu. Nie musiał
identyfikować celu, bo w powietrzu znajdowali się sami przeciwnicy.
Oficjalnie dostarczone Irakowi MiGi-25PD nie posiadały czujnika
podczerwieni. Istnieją jednak pogłoski mówiące o części
samolotów wyposażonych w owe czujniki, jak również
zdolnych do przenoszenia pocisków R-60 (pociski AA-6 Acrid
dostarczone Irakowi nie mogły zwalczać celów gwałtownie
manewrujących). Brak dokładnych informacji o rozmieszczeniu Foxbatów
w momencie wybuchu Pustynnej Burzy, aczkolwiek wśród miejsc
ich stacjonowania wymienia się bazę Al-Taquaddum, leżącą niemal po
drodze Hornetów z "Saratogi".
Wśród rozpatrywanych przyczyn zniszczenia Horneta Speichera
jest także zderzenie z irackim myśliwcem. Jest to hipoteza o tyle
słaba, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest niewielkie, a
gdyby nawet do niego doszło, to w pobliżu miejsca katastrofy
musiałyby znaleźć się szczątki innej maszyny, zaś wrak Horneta
powinien nosić ślady zderzenia. Odtajnione fragmenty raportu grupy
dochodzeniowej nie mówią nic o takich śladach. A przecież
wyjaśnienie takie, przynajmniej w oczach mediów lepsze byłoby
niż żadne. Utrata myśliwca w przypadkowym zderzeniu z przeciwnikiem w
nocy prestiżowo jest mniej bolesna niż utrata w walce powietrznej.
Wreszcie czy gdyby doszło do zderzenia to Hornet Speichera wpadłby w
płaski korkociąg?
Powyższe
okoliczności wydają się wystarczające do tego, aby zaskoczyć i trafić
rakietą pozbawiony urządzenia ostrzegawczego myśliwiec, nawet tak
zwrotny, jak F/A-18. Trudno jednak pozbyć się wrażenia, że nad losem
Speichera zawisło tragiczne fatum. Nie ma jednaj przyczyny
zestrzelenia Horneta i zaginięcia jego pilota. Jest splot różnych
okoliczności, z których każda z osobna nie jest fatalna. Gdyby
w łańcuchu zdarzeń zabrakło tylko jednego - Speicher mógłby
zostać odnaleziony. Gdyby nie zgubił radia, gdyby jego ELT działał,
gdyby zeznania Renauda po misji miały inny wydźwięk, gdyby Anderson
jednak strzelał, gdyby w Hornecie Speichera nie było awarii ALR-67,
gdyby zawrócił po awarii komputera sterującego pociskami HARM,
gdyby pozostał na pokładzie "Saratogi" jako rezerwa...
Mimo różnorodnych wysiłków wielu ludzi i instytucji
tajemnica ostatniego lotu komandora podporucznika Michaela Scotta
Speichera pozostaje nadal niewyjaśniona.
|
Michael Scott Speicher został (pośmiertnie?) awansowany do stopnia
komandora porucznika, a następnie - pełnego komandora (Captain).
Jego żona Joanne wyszła powtórnie za mąż za Alberta "Buda"
Harrisa - jego przyjaciela i jednego z najbardziej czynnych
rzeczników dalszych poszukiwań.
Joanne Speicher Harris wytoczyła firmie Motorola proces, twierdząc,
że niesprawna radiostacja tego producenta uniemożliwiła wezwanie
pomocy. Pozew oddalono.
Michael Speicher nie był jedynym lotnikiem amerykańskim uznany za
zabitego bez odnalezienia szczątków. Nie odnalezniono
szczątków dwóch innych lotników Marynarki -
komandora podporucznika Barry'ego T. Cooke'a, pilota A-6E Intruder
oraz porucznika Roberta J. Dwyera - pilota F/A-18.
Irak utrzymywał, że Speicher zginął w momencie zestrzelenia, a
jego szczątki zostały zjedzone przez wilki. Strona amerykańska nie
wierzy w te wyjaśnienia.
Admirał Jeremy "Mike" Boorda, szef personelu US Navy w momencie zaginięcia Speichera, popełnił w 1996 roku samobójstwo po znalezieniu przekonujących dowodów o możliwości jego przeżycia; Boorda nastawał na szybkie uznanie Speichera za zabitego w 1991 roku; nie wiadomo, jaki wpływ na jego samobójstwo miały wyniki zbadania wraku
W październiku 2002 roku Marynarka Wojenna Stanów
Zjednoczonych ponownie zmieniła status Michaela Speichera - tym
razem na "Missing In Action - Captured"
- Samolot pokładowy
– samolot przystosowany do operowania z pokładu lotniskowca.
- Boeing (McDonnell Douglas/Northrop/Hughes) F/A-18C Hornet
– pokładowy, jednomiejscowy, odrzutowy, dwusilnikowy, samolot
myśliwsko-bombowy używany m.in. przez US Navy i US Marine Corps.
- Mikojan-Guriewicz MiG-25 Foxbat –
ciężki myśliwiec przechwytujący produkcji radzieckiej używany m. in.
w Iraku, Libii i Syrii; jego głównym walorem taktycznym jest
prędkość maksymalna – około trzykrotnie większa od prędkości
dźwięku.
- Boeing (McDonnel Douglas) F-15 Eagle
– najskuteczniejszy obecnie ciężki myśliwiec przechwytujący i
przewagi powietrznej; używany w USA, Japonii, Arabii Saudyjskiej i
Izraelu.
- Grumman A-6E Intruder –
dwumiejscowy poddźwiękowy bombowiec pokładowy US Navy i US Marine
Corps
- AWACS –
Airborne Warning And Control System – system wczesnego
ostrzegania i dowodzenia, którego podstawą są samoloty –
latające stacje radiolokacyjne; Siły Powietrzne USA używają
samolotów Boeing E-3 Sentry (wariant Boeinga 707); Marynarka
USA – samolotów pokładowych Grumman E-2 Hawkeye
- AGM-88 HARM
(High-speed Anti-Radiation Missile) - samonaprowadzająca rakieta
powietrze-ziemia przeznaczona do zwalczania radarów.
- ALR-67 - pokładowy
odbiornik ostrzegający załogę samolotu o namierzaniu przez radar.
- CSAR –
Combat Search And Rescue – bojowe jednostki
poszukiwawczo-ratownicze; ich zadaniem jest m. in. odnajdywanie
załóg zestrzelonych za liniami wroga samolotów i
śmigłowców.
- Liczba Macha –
stosunek prędkości statku powietrznego do prędkości dźwięku
- DIA
– wywiad wojskowy USA
- Emergency Locator Transmitter –
radiolatarnia wskazująca lokalizację zestrzelonego pilot
|
- Lon Wagner, Amy Waters Yarsinke, Michael Scott Speicher: Dead or Alive?, Virginian Pilot,7 stycznia 2002,
-
Intelligence Community Assessment of the Lieutenant Commander Speicher Case, odtajnione fragmenty raportu dla Senackiej Komisji Wywiadu, 27 marca 2001,
-
Robert E. Stumpf, Scott Speicher, prisoner of war, National Review Online,19 marca 2002,
-
Linda Bordner, New Evidence On First Gulf War MIA, wrzesień 1999,
- Navy changes status of Cmdr Michael Scott Speicher, informacje Deaprtamentu Obrony USA, 11 stycznia 2001,
-
kontradm. Clarence A. 'Mark' Hill Jr.The Bob Stumpf Affair, kwiecień 2003,
|
|
|