8. kolejka I ligi sezonu 1999/2000
Data | Godz. | Gospodarze | Wynik końcowy | Goście |
11 IX 1999 |
19.00 | LEGIA WARSZAWA | 2:1 | WIDZEW ŁÓDŹ |
Wisła Kraków 2-3 Polonia Warszawa
Lech Poznań 1-2 Ruch Chorzów
Górnik Zabrze 2-2 Pogoń Szczecin
Odra Wodzisław 1-2 Petro Płock
Amica Wronki 1-1 Ruch Radzionków
Zagłębie Lubin 1-0 Groclin Dyskobolia
Statystyka meczu
Zdobywcy bramek
Gole | Min. | Strzelcy | Drużyna | Asysta |
0:1 | 24' | Zając | Widzew | Wichniarek |
1:1 | 37' | Mięciel | Legia | |
2:1 | 75'g | Czereszewski | Legia |
Kartki
Dla Gospodarzy | Dla Gości |
Magiera | Wichniarek (1) |
Terlecki (2) | |
Bogusz (1) |
Widzów | 7 500 (wyjazd - 200 widzewiaków) |
|||||||||
Sędzia | Tomasz Mikulski (Lublin) | |||||||||
Doping | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
Skład Widzewa: Matuszek - Pawlak, Terlecki, Bogusz - Szymkowiak, Gęsior, Michalski (86' Hinc), Kaczmarczyk (86' Stasiak), Kiełbowicz - Zając, Wichniarek (71' Citko)
Skład przeciwnika: Szamotulski - Mosór, Nowak, Bednarz - Majewski, Murawski, Piekarski (70' Magiera), Czereszewski, Wróblewski - Karwan (59' Śrutwa), Mięciel
PIŁKARZ MECZU: Marcin Zając (1) - zawodnik, który zdaje się, że ma patent na strzelanie bramek Legii na Łazienkowskiej
Drużyna w warsztacie
Mecz pomiędzy Widzewem i Legią zawsze elektryzuje sympatyków futbolu. Nawet gdy obie drużyny spisują się w lidze słabo, pojedynek piłkarzy obu klubów przysparza dużo emocji. Tak też było w warszawskim spotkaniu.
Szkoda, że oba zespoły przystąpiły do meczu w osłabionych składach, bo poziom spotkania mógł być jeszcze wyższy. W Widzewie ciągle brakuje dwóch obrońców, Tomasza Łapińskiego i Macieja Stolarczyka oraz bramkarza Sławomira Olszewskiego. W teamie Dariusza Kubickiego nie zobaczyliśmy natomiast reprezentacyjnego obrońcy Jacka Zielińskiego, który również leczy kontuzję.
Gra rozpoczęła się od ataków piłkarzy Widzewa. Zdecydowane szybkie dwie akcje przeprowadził prawą stroną Marcin Zając. Szkoda, że nie było w polu karnym widzewiaka, który doszedłby do dośrodkowań łódzkiego napastnika. Uderzeniami zza pola karnego próbowali zaskoczyć Grzegorza Szamotulskiego Rafał Kaczmarczyk i Rafał Pawlak, ale obie próby były niecelne.
W 11 min. Kaczmarczyk dokładnym podaniem uruchomił na lewej flance Tomasza Kiełbowicza, który próbował dogrywać po ziemi przed bramkę Legii do Artura Wichniarka. Kilkunastu dosłownie centymetrów zabrakło naszemu reprezentacyjnemu napastnikowi, aby dosięgnąć piłki. Podobnie było w 9 minut później, gdy centrował z prawej strony Zając.
Dobra gra widzewskich piłkarzy została udokumentowana golem w 24 min. spotkania. Znów Kaczmarczyk rzucił piłkę na lewą stronę do Kiełbowicza, a ten dośrodkował na pole karne w kierunku szukającego czystej pozycji strzeleckiej Wichniarka. Wprawdzie nie udało się łódzkiemu napastnikowi strzelić w kierunku bramki legionistów, ale do podbitej przez niego piłki dobiegł Marcin Zając i mocnym strzałem lewą nogą z odległości 13 metrów zdobył dla Widzewa prowadzenie.
Już minutę później mogło być 1:1. Marcin Mięciel będać tuż przed bramkarzem Widzewa nie sięgnął piłki po dośrodkowaniu Mosóra. Łodzianie nie wyciągnęli niestety wniosków. Groźnie było także w 31 min. gry, gdy do prostopadłej piłki podawanej przez Adama Majewskiego błyskawicznie wystartował Marcin Mięciel, ale na szczęście dla Widzewa piłkarz Legii nie wcelował w bramkę Marka Matuszka.
Minutę później szybki kontratak przeprowadzili widzewiacy. Lewą stroną popędził z piłką Kiełbowicz, wbiegł w pole karne i zamiast strzelać, szukał lepiej ustawionego kolegi. Nie pierwszy to raz w czystej sytuacji pomocnik Widzewa nie może zdecydować się na uderzenie. Szkoda.
W 37 min. meczu nastąpiła niemal wierna kopia sytuacji sprzed 6 minut, która zakończyła się golem dla gospodarzy. Prostopadłe podanie Adama Majewskiego przejął Marcin Mięciel i przelobował wychodzącego z bramki Matuszka, będąc z nim w pozycji sam na sam.
Po zmianie stron mecz toczył się już w nieco wolniejszym tempie. Mniej było podbramkowym sytuacji. W najlepszej pozycji znalazł się w 74 min. Rafał Pawlak. Legioniści sygnalizowali spalonego, sędzia nie podniósł chorągiewki, ale widzewiak mając przed sobą już tylko Szamotulskiego przeniósł piłkę nad poprzeczką. Bramkę, której nie udało się strzelić Pawlakowi, już minutę później uzyskał strzałem głową Sylwester Czereszewski. Z prawej strony dośrodkował Mosór, a pomocnik Legii uderzeniem w krótki róg zapewnił swojej drużynie zwycięstwo i trzy punkty.
Express Ilustrowany
Po meczu powiedzieli: Orest Lenczyk, trener Widzewa: Obawiałem się, że w meczu z Legią możemy ponieść porażkę. W pierwszej połowie graliśmy dobrze, ale strzeliliśmy tylko jedną bramkę. Długie fragmenty gry Widzewa były bardzo poprawne i jest to optymistyczne na przyszłość. Przygotowując w dalszym ciągu tych w większości bardzo dobrych piłkarzy, jacy są w składzie Widzewa, powinienem niedługo wraz z kibicami doczekać się korzystniejszych rezultatów, czyli zwycięstw i lepszej gry. Dzisiaj bardzo podobali mi się w zespole Legii pomocnik Majewski i Wróblewski. Z drugiej strony nie mogę mieć zastrzeżeń do postawy Marcina Zająca, któy po wielu miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją zagrał dzisiaj cały ligowy mecz. Teraz czeka nas mecz pucharowy ze Skonto w Rydze. Oglądałem już kasetę video z pojedynku Łotyszy na własnym boisku z Chelsea. Jest to silny zespół, zdolny podjąć walkę przez pełne 90 min. na pełnych obrotach. Dobrze, że rewanż gramy w Łodzi, na swoim terenie. Drużyna w tej chwili przypomina samochód stojący w warsztacie na kanale, w którym po kolei trzeba naprawiać poszczególne części. Dlatego stosuję trening indywidualny, starając się, by jak najszybciej piłkarze uzyskali dobrą dyspozycję fizyczną. Radosław Michalski: Coś drgnęło w grze zespołu. Przede wszystkim widać było więcej ambicji i inicjatywy w naszych poczynaniach. Tomasz Kiełbowicz: Gramy lepiej niż na początku sezonu i szkoda, że nie dowieźliśmy korzystnego wyniku do końca spotkania. Legia, podobnie jak inne zespoły, specjalnie się na Widzew zmobilizowała, mimo że zajmujemy miejsce w dolnych rejonach tabeli. Widzew to jednak ciągle Widzew i może już w Rydze forma będzie lepsza. |