III runda kwalifikacyjna do Ligi Mistrzów - mecz 1 z 2
Data | Godz. | Gospodarze | Wynik końcowy | Goście |
11 VIII 1999 |
20.15 | AC FIORENTINA | 3:1 | WIDZEW ŁÓDŹ |
w innych meczach kwalifikacyjnych Ligi
Mistrzów:
Olympique Lyon 0-1 Maribor Teatanic
Spartak Moskwa 2-0 Partizan Belgrad
FK Teplice 0-1 Borussia Dortmund
AaB Aalborg 1-2 Dynamo Kijów
Zimbru Kiszyniów 0-0 PSV Eindhoven
Rapid Wiedeń 0-3 Galatasaray Stambuł
Hapoel Hajfa 0-2 FC Valencia
Croatia Zagrzeb 0-0 MTK Budapeszt
AEK Ateny 0-0 AIK Sztokholm
Chelsea Londyn 3-0 Skonto Ryga
Glasgow Rangers 2-0 AC Parma
Broendby Kopenhaga 1-2 Boavista Porto
Sturm Graz 2-1 Servette Genewa
FK Molde 0-0 Real Mallorca
Hertha Berlin 2-0 Anorthosis Famagusta
Statystyka meczu
Zdobywcy bramek
Gole | Min. | Strzelcy | Drużyna | Asysta |
1:0 | 17' | Adani | Fiorentina | |
2:0 | 57' | Cois | Fiorentina | |
2:1 | 73' sam. |
Adani (F.) | Widzew | - |
3:1 | 94' | Rui Costa | Fiorentina |
Kartki
Dla Gospodarzy | Dla Gości |
Di Livio | Pawlak (2) |
Repka | Kiełbowicz (1) |
Cois | Kaczmarczyk (1) |
Adani | Stolarczyk (1) |
Olszewski (2) |
Widzów | 40 000 (wyjazd
- - 100 widzewiaków) |
Sędzia | David Elleray (Anglia) |
Doping | brak danych |
Skład Widzewa: Olszewski - Pawlak, Łapiński, Stolarczyk - Terlecki (61' Gula), Gęsior, Michalski, Kaczmarczyk, Kiełbowicz (87' Dudek) - Citko (70' Zając), Wichniarek
Skład przeciwnika: Toldo - Repka, Padolino, Adani - Di Livio (72' Bressan), Cois, Rui Costa, Heinrich - Chiesa, Mijatović, Batistuta (7' Balbo)
PIŁKARZ MECZU: Radosław Michalski (1)
Znów trzeba odrabiać straty
Do 90 min. spotkania we Florencji utrzymywał się wynik 2:1 dla gospodarzy, który napawał nas dużym optymizmem przed meczem rewanżowym. Niestety, chwilę rozluźnienia łódzkich obrońców bezlitośnie wykorzystał Rui Costa i po solowym rajdzie strzelił trzeciego gola dla Fiorentiny. Wynik 3:1 będzie znacznie trudniejszy do odrobienia 25 sierpnia w Łodzi, ale dopóki piłka w grze...
Podczas spotkania we Florencji było bardzo gorąco. Nie była to pogoda piłkarska. Na jednym z sektorów siedziało około 100 kibiców Widzewa, którzy głośno śpiewali i głośnymi oklaskami powitali widzewiaków. Łódzcy piłkarze zaraz po wyjściu na murawę ukłonili się pięknie kibicom, za co otrzymali gromkie brawa.
Mecz rozpoczęli Citko z Wichniarkiem, bo właśnie łodzianie wygrali losowanie, ale jak było do przewidzenia ostro do ataku ruszyli gospodarze. Już w 2. minucie żółtą kartką ukarany został Pawlak za faul na Mijatoviću. Dwie minuty później z 18 metrów strzelał Kaczmarczyk, ale piłka minęła bramkę Fiorentiny. W 5 min. szybko do przodu wyszedł z piłką Pawlak i po zablokowaniu jego dośrodkowania widzewiacy wywalczyli rzut rożny. Nie przyniósł on jednak oczekiwanych efektów bramkowych. Mogli łodzianie zdobyć gola chwilę później. Najpierw obrońcy Fiorentiny zablokowali strzał Wichniarka, a później dobitkę Kaczmarczyka.
W 7. minucie musiał opuścić boisko słynny Batistuta, gdyż odnowiła mu się kontuzja, której doznał w towarzyskim spotkaniu z Kaiserslautern. Zastąpił go jego rodak Argentyńczyk Balbo. Łodzianie grali ostro. Bark w bark walczył Kiełbowicz z Chiesą i za jeden z takich ataków został ukarany żółtą kartką.
W 10. min. Gęsior próbował zaskoczyć bramkarza dalekim strzałem, ale piłka po minięciu Toldo przeleciała nad poprzeczką. W 13 min. znów za sprawą Pawlaka łodzianie mieli drugi rzut rożny, ale znów nie udało się im zaskoczyć defensywy gospodarzy.
Do 15 minuty gospodarze na dobrą sprawę ani razu nie zagrozili bramce Widzewa. Łodzianie grali bardzo uważnie w defensywie, groźniejsze akcje gospodarzy znakomicie blokowali łódzcy obrońcy. Niestety, to jednak Włosi zdobyli prowadzenie. W 17 min. dośrodkował z rzutu wolnego Chiesa, a pięknym strzałem głową w długi róg bramki popisał się Adani. Chwilę później mogło być 2:0, bo groźnie strzelał Chiesa, ale Olszewski tym razem obronił.
W 18 min. nastąpiła kontra łodzian. Wichniarek wpadł w pole karne, popychany wywrócił się, ale sędzia uznał, że faulu nie było.
W 29 min. za zbyt wysoka uniesioną nogę obrońcy Fiorentiny widzewiacy egzekwowali rzut wolny z 16 metrów. Uderzał Stolarczyk, zrobił to bardzo mocno, ale i dość niecelnie.
Sędzia przedłużył pierwszą połowę aż o 5 min. i to bez wyraźnej przyczyny, bo nie było dużych przerw w grze. W 35 min. po groźnym strzale Coisa piłka odbiła się jeszcze od któregoś z widzewiaków i wyszła na róg. Od tego momentu zarysowała się techniczna i taktyczna przewaga Fiorentiny. Łodzianie jednak bardzo mądrze się bronili. Michalski i Łapiński stanowili mur nie do przebycia i głównie dzięki temu gospodarze nie zagrozili poważniej bramce Olszewskiego.
Łodzianie nie tylko się bronili, ale jak tylko nadarzała się okazja, starali się atakować. Nie mieli wprawdzie 100-procentowej pozycji strzeleckiej, bo nie udało się zaskoczyć defensywy gospodarzy, ale trzeba powiedzieć, że próbowali.
Przed rozpoczęciem drugiej połowy można się było tylko obawiać o kondycję zawodników Widzewa, bo podopiecznie Trapattoniego nie grali wielkiej piłki. Widać było, że nie są jeszcze w wielkiej formie. W 51 min. bardzo groźnie strzelał z rzutu wolnego z ok. 18 metrów Kiełbowicz. Doskonale zawinął piłkę, ale Toldo ogromnym wysiłkiem zdołał ją wybić na róg. Znów Kiełbowicz podszedł do piłki i znów zagrał doskonale. Dośrodkował na piąty metr idealnie na głowę wchodzącego Michalskiego, lecz niestety ten piłkę uderzył zbyt lekko i obrońcy ją wybili.
Wydawało się, że łodzianie opanowali sytuację na boisku. Wystarczyła jednak chwila zagapienia i po rzucie rożnym w 57 min. meczu Cois głową zdobył drugą bramkę dla Fiorentiny. Centrował podobnie jak przy pierwszym golu Enrico Chiesa, który tym samym zaliczył drugą asystę.
W 68 min. szybki, bardzo groźny atak lewą stroną przeprowadzili Włosi. Na środku boiska znajdowali się nie pilnowani Mijatović i Chiesa. Na całe szczęście Łapiński zdążył przeszkodzić zawodnikom gospodarzy.
Dwie minuty później w ataku byli piłkarze Widzewa. Artur Wichniarek strzelał z 20 metrów i Toldo na raty łapał piłkę. Bardzo dobrą zmianę za Citkę dał Zając, który przeprowadził trzy ofensywne akcje. Za trzecim razem mocno dośrodkował na przedpole bramkowe Fiorentiny i piłka odbita od nogi Adaniego wpadła do bramki Toldo.
Włosi po stracie gola rzucili się do szaleńczego ataku. Blisko strzelenia gola był najlepszy w szeregach gospodarzy Chiesa, ale w 76 min. z rzutu wolnego trafił piłką w poprzeczkę. W 84 min. znów włoski napastnik, pozyskany przed sezonem z Parmy za 14 mln dolarów, groźnie strzelał, ale Olszewski był na posterunku.
Widzew rozgrywał bardzo dobre spotkanie. Łódzcy defensorzy dwolili się i troili, a pomocnicy i napastnicy inicjowali bardzo dobre ataki, którym jednak brakowało ostatniego, otwierającego drogę do bramki podania. I gdy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 2:1, tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Rui Costa przeprowadził ostatnią, ale niestety skuteczną akcję meczu. Minął Gulę, wyprzedził Pawlaka i strzałem w krótki róg bramki podwyższył rozmiary zwycięstwa Fiorentiny. W kolejnym pucharowym występie widzewiacy stracili gola w ostatniej minucie spotkania. Szkoda, bo wynik 2:1 dawał łódzkim piłkarzom duże szanse awansu do Ligi Mistrzów.
Express Ilustrowany
Po meczu powiedzieli: Grzegorz Lato, trener Widzewa: Uważam, że rozegraliśmy całkiem dobry mecz, biorąc pod uwagę klasę piłkarską Fiorentiny. Straciliśmy bramki po rażąco głupich błędach, szczególnie te dwie pierwsze, a przy trzeciej już w środku pola powinniśmy popełnić faul taktyczny, nawet gdybyśmy dostali za to żółtą kartkę. Wówczas nie doszło by do rajdu Rui Costy i trzeciego gola. Za dwa tygodnie w Łodzi będziemy inaczej grać. Bardziej ofensywnie i liczę bardzo na to, że do drużyny powróci znajdujący się już w zupełnie dobrej dyspozycji Mirosław Szymkowiak. Będziemy się starali odrobić poniesione straty. Bardzo ważna była bramka zdobyta przez nas we Florencji. Może dojść do scenariusza potyczki z bułgarskim Liteksem. Giovani Trapattoni, trener Fiorentiny: Widzew grał tak, jak się spodziewałem, czyli bardzo wzmocnioną defensywą. Przez tak ustawiony blok obronny było bardzo trudno się przebić naszej drużynie. Wśród polskich piłkarzy wyróżniłbym dwóch: Radosława Michalskiego, świetnego na całym boisku i Artura Wichniarka, który stwarzał groźne sytuacje pod naszą bramką. Wielka szkoda, że już na początku meczu musiał opuścić boisko Batistuta, który doznał urazu lewego kolana. Mam jednak nadzieję, że za dwa tygodnie będzie zdolny do gry. Myśmy zagrali dziś na 60 procent swoich możliwości, ale za dwa tygodnie będziemy w lepszej dyspozycji, bardziej zgrani i szybsi. Widzew grał na bardzo przyzwoitym poziomie. |