W poszukiwaniu udanych rekolekcji należy sięgnąć
po Apokalipsę św. Jana Apostola. Rekolekcje są udane, gdy spełniają oczekiwania
nie tyle człowięka, co Boga. Bóg zawsze ich pragnie dla czlowieka, ale
czlowiek... czyż nie doświadcza swej bezsilności nawet przy najlepszych
intencjach ? Kto mu postawi poprawną diagnozę, a bez niej i wartość terapii
jest problematyczna ? Ważne, by rozpoznać błędy, które są fundamentem wszystkich
innych. Fundamenty zaś "pracują" ukryte w ziemi. Poprzestajemy więc zazwyczaj
na tynkowaniu, zasklepianiu zbyt rażących pęknięć. One bowiem niszczą przepływ
światła i mocy Bożej do naszych wnętrz. Robi się w nich ciemno, zimno i
nieciekawie. Ideał rekolekcji jest ważny, ale czy osiągalny ? Okazuje się,
że Zmartwychwstaly Jezus pragnął zbawić takie ruch rekolekcyjny w swoim
Kościele. Zaproponował rekolekcje z prawdziwego zdarzenia przez ostatniego
z apostolów - św. Jana - w Apokalipsie. Można o niej powiedzieć, iż jest
to niezwykly raport o stanie Kogciola od początku do końca jego istnienia,
raport wypowiedziany przez usta samego Jezusa. Jezus daje nam księgę prawdziwych
rekolekcji, byśmy uniknęli losu lzraela - złudzeń, które zakończyły się
morzem cierpień (apokalipsa roku 70). Latwo zająć się na rekolekcjach przecedzaniem
komarów, tylko późiniej trzeba połykać wielbłąda Apokalipsy. Jezus niejako
chce powiedzied: uważajcie,
"Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje nad drogami waszymi
i myśli moje nad myślami waszymi. " (Iz 55,
8-9)
W Księdze Apokalipsy Jezus wytyka Kościołowi wszech
czasów trzy przeoczenia, z powodu których choruje on na zanik mocy zbawczej.
Wewnętrzne zło Kościoła staje się niereformowalne mocą ludzką. Wówczas
z odsieczą przychodzi Kościołowi reforma z zewnątrz - święty gniew Boga.
A to oznacza wydanie Kościoła w konsekwencje jego blędów, by nim wstrząsnąć
...
Te trzy wielkie przeoczenia, o jakich mówi Apokalipsa,
Jezus ukazal w pierwszej przypowieści o Królestwie Bożym. Chodzi o przypowieść
o ziarnie i glebie (Mt 13,1-23).
Ziarno, które padło "na drogę" i porywa je szatan,
symbolizuje świat naszych chorych stereotypów myślowych, przekonań, opinii,
zapatrywań. Temu błędnemu stereotypowi myślenia ulega także Jan apostoł,
gdy w czasie prześladowań Kościoła za Domicjana znalazł się na wyspie Patmos,
cały pogrążony w lęku o los Kościoła swojego Mistrza. Zmartwychwstały Jezus
swymi rysami przywołuje księgę Daniela i Ezechiela. Dlaczego ? By Jan o
historii prześladowań myślał poprzez czasy niewoli babilońskiej i czasy
machabejskie. Tamte dwie ,"apokalipsy" były niezbędne dla ludu Jahwe, by
uratować wiarę. Podobnie nieodzowne są prześladowania już w pierwszych
trzech stuleciach Kościoła, by nie utonął on w morzu mędrkujących pseudo-chrześcijan
i herezji, by wrócił do mądrości i mocy krzyża świętego. "Przestań się,
lękać Janie". W Starym Testamencie i Nowym Testamencie dzieło Boga na
ziemi niszczeje nie tyle przez zło zewnętrzne, (jak wy sądzicie), ile raczej
z racji zła wewnętrznego - przez chrześcijaństwo coraz bardziej ułatwione,
bez ducha kapłaństwa, bez tajemnicy krzyża. Gminy chrześcijańskie,
zamiast płonąć siedmioma Darami Ducha Świętego, z czasem zaczną kopcić
siedmioma grzechami głównymi. Niezbędna jest więc "apokalipsa" zewnętrzna,
by chrześcijan oczyścić i uzdolnić do sprawowania funkcji kapłańskiej za
świat. Jeśli, Janie, lękasz się zamiast dziękować Bogu za czasy przegladowań
- to znak, że działa w tobie kłamstwo z raju: cierpię, bo .... bo Ewa,
bo wąż ! Uważacie, że przyczyna cierpień leży poza wami, a tymczasem tkwi
ona w was - w niezrozumieniu, że od chrztu św. przez przymierze w krzyżu
wybrałem was do kapłaństwa za świat. (Patrz Ap 1, 6. ) W niezrozumieniu
i nieakceptacji tej prawdy leży klęska lzraela (Wj 19, 6).
Pytajmy na rekolckcjach, dlaczego Jezus dał 4
i 5 rozdział Apokalipsy ? 0tóż Jezus jako Bóg "widzi". "Widzi", że On ze
swej strony zrobił wszystko, by nasze wnętrza były żywą świątynią Boga
- otwartym niebem. Dlaczego tak nie jest ? Bo ziarno pada na ogół "na miejsca
skaliste" naszych wnętrz, na skałę naszego lenistwa w służbie Bożej. W
czym się, to przejawia ?
Zmartwychwstały Pan odpowiada: Gdyby nie bylo grzechu
pierworodnego, wewnętrznej śmierci w giębinach ducha ludzkiego, nie byłoby
potrzebne Pismo Święte. Każdy człowiek miałby glos Ducha Świętego w sobie.
Księgi natchnione byłyby czymś zbędnym, jak zbędna jest proteza w jamie
ustnej, gdy ma się wszystkie ząbki. Teraz jednak Księgi Ducha Świętego
muszą być "zjadane", by w umyśle i sercu człowieka pelnić funkcję swoistej
protezy - jeśli chcemy na nowo Boga slyszeć, widzieć, rozumieć się z Nim.
Moglibyśmy zatem Księgi Natchnione nazwać - w przeciwieństwie do grzechu
pierworodnego - "łaską pierworodną" naszego zbawienia. A Zmartwychwstaly
Pan i w 4 i w 5 rozdziale Apokalipsy uczy właściwego podejścia do swych
Ewangelii : koniecznie czytać je pod kątem teologii herbów, koniecznie
czytać je z odpowiednimi księgami Starego Testamentu, koniecznie czytać
je pod kątem Tajemnicy Zmartwychwstania (Ap 5), czyli uzdalnia nas do świętości,
do czynów Boga w nas, a nie tylko do moralności, moralizmu, faryzeizmu
...
Zmartwychwstały Jezus "widzi", że Jego Kościół z
powodu skały lenistwa poniecha Jego rad. Przez szczątkowe odczytywanie
Ksiąg Natchnionych stanie siee ślepcem, który prowadzi slepców, a Jezus
w Apokalipsie ukazuje, w jakie doły cierpienia wpadają z tego powodu Jego
wyznawcy. Z woli Chrystusa (Ap 4), Ewangelie są "bramą" do życia sakramentalnego.
Kto wymija tą bramę, rozmija się z glębią i powagą życia sakramentalnego.
I tak - dla przykiadu - pragnie ktoś przyjąć chrzest, czy podać dziecko
do chrztu, wówczas według woli Chrystusa powinien wpierw "zjeść" Ewangelię
Marka i to odczytaną tak, jak proponuje w tym rozdziale Jezus. Tymczasern
powstala "praktyka" (usus) udzielania sakramentu chrztu św. z namiastką
słowa Bożego (od Soboru Watykafiskiego Drugiego). W zasadzie wierni pragną
sięgnąć po życie Boże w sakramentach św. z pominięciem Ewangelii, a kapłani
bezkonfliktowo spełniają życzenia wiernych, nie wymagają przejścia przez
bramę Ewangelii. Obie strony mają słodkie po temu powody, ponieważ Ewangelie
są trudne, bo klopotliwe w swym radykalizmie ... Gdy się pominie zjadanie
Ewangelii umysłem i wolą, wszystko staje się taki proste, takie łatwe.
Tylko życie ludzkie bez pełni chrześcijaństwa beznadziejnie trudne.
Wróćmy do pytania: Dlaczego Jezus omawia w Ap od
4 do 14 rozdzialu "drugi świecznik" o sakramentach świętych ? Bo "widzi"
gorzkie owoce naszego ułatwionego chrześcijaństwa. Będzie kwitło życie
sakramentalne, ale daleko bardziej pogaństwo w życiu ochrzczonych. Kaplani
będą się dziwić, że w ochrzczonych tyle pogaństwa, że przykazania: nie
cudzołóż, nie zabijaj (dzieci nie narodzonych) są tylko przeżytkiem dawnej
epoki. Kapłani się dziwią, że w wiernych trwa nadal życie sakramentalne,
tylko nie ma świętości. Może jednak należałoby się bardziej dziwić sobie!
Nie skorzystaliśmy z ostrzeżenia Jezusa. Z powodu tzw. "lenistwa w slużbie
Bożej" gorliwie będziemy serwowali sakramenty święte - bez przejścia przez
ich bramy, bez "pierworodnego sakramentu", jakim jest Pismo Święte. Może
mial rację autor wypowiedzi: "Ludzie łatwiej radzą sobic z tyranią, niż
z lenistwem". Jest ilość, nie ma jakości. Ale bez jakości ilość jest bezużyteczna.
Cienmość nocy nie pokona ogromna liczba świeczek, jesli nie będzie tych
zapalonych Bogiem. Swiat na puste wnętrza ludzkie dziala narkotyzująco.
Gdy nie będzie w nich Boga po trzykroć świętego, Jego świętej miłości,
wcześniej czy później pojawi się zanik moralności. A to oznacza - "zabijaj"
to, co wymaga od ciebie świętości i poświęcenia. Twoim bogiem praktycznie
staje się wygoda, użycie. Ty sam stajesz się, dla siebie bogiem -jak szatan.
Historyczny lzrael okazal się w swych umysłach i
sercach tak skalistym miejscem, że swego Mesjasza i Boga umieścił na skale
Golgoty, by obronić wygodę życia przed Jego świętością. A my ?! Czy nie
powtarzamy tej historii w gorszym wydaniu, marnując większe łaski?
Powtórzmy: nie wrogowie zewnętrzni niszczą dzieło
Chrystusa; ten najgroźniejszy wróg jest w nas. Jest nim ułatwione chrześcijaństwo
i zlekceważenie wysokich progów Ewangelii przy wejściu w życie sakramentalne.
Niby mała szczelina, ale z czasem statek idzie na dno. Co Zmartwychwstałemu
Chrystusowi pozostaje, by nas ratować ? Tylko chrzest historii. Taki istnieje.
Mówią o nim Księgi Natchnione.